Kiedy firma Apple wypuściła iPhone’a 5, okazało się, że aplikacja map zawiera błędy i większość użytkowników zarzuciła je na korzyść map Google.
W kilka dni po światowej premierze iPhon’a 6, która miała miejsce miesiąc temu, okazało się, że urządzenie wygina się, kiedy nosimy je w tylnej kieszeni i najprawdopodobniej trzeba będzie wprowadzić zmiany. Takie przypadki były nie do pomyślenia wówczas, gdy firmą dowodził Steve Jobs.
Mimo, że jest to najpotężniejsza firma świata, zdarzają jej się potknięcia na poziomie zupełnie przeciętnych firm; zabrakło naturalnego jej lidera.
Tytuł tej ostatniej lekcji (ang: Stay hungry. Stay foolish), to podpis pod fotografią wiejskiej drogi o poranku w książce S. Branda „Whole Earth Catalog” . Książka ta była ulubioną pozycja Jobsa od lat siedemdziesiątych; niesie ona filozoficzne przesłanie, że technologia też może być naszym przyjacielem.
Steve Jobs był dzieckiem swoich czasów i dzieckiem swojego miejsca urodzenia i życia. To właśnie z USA, a w szczególności z Kalifornii w końcu lat sześćdziesiątych na cały świat rozeszła się filozofia hippisów: pacyfistów, których znakami rozpoznawczymi były narkotyki psychodeliczne, muzyka rockowa, wyzwolenie seksualne, a przede wszystkim odrzucenie wszelkich autorytetów.
Drugi ruch, związany ściśle z Kalifornią to kultura technologów, informatyków i hackerów. Dolina krzemowa była (i do dzisiaj jest) zasiedlana przez fanatycznych inżynierów, maniaków komputerowych i telefonicznych i różnej maści „cyber-wariatów”. To tam znajduje się symboliczny raj świata cyfrowego. Nie bez przyczyny większość światowych liderów informatyki- najlepszych firm komputerowych i software’owych ma siedziby właśnie tam.
Te dwa powyższe nurty społeczno-kulturowe były powiązane różnymi, czasami nieco dziwacznymi ścieżkami, wiodącymi w ostatecznym akcie do osobistego oświecenia. A zatem zen, buddyzm, hinduizm, joga, medytacja TM, terapia pierwotna- to były systemy i techniki bliskie jemu i jego pokoleniu.
Bunt i kontrkulturę w reklamach swojej firmy Jobs, jako dziecko czasów hippisowskich, podkreślał zawsze, nawet wówczas kiedy Apple stała się już korporacją. Dlatego w taki sposób potrafił współtworzyć tekst do serii reklam „Think different” (Myśl inaczej) po powrocie do Aplle: „Chwała szalonym. Odmieńcom. Buntownikom. Awanturnikom. Nieprzystosowanym…” i charakteryzował w tym tekście niejako siebie: „Chociaż niektórzy uważają ich za szaleńców, my widzimy w nich geniuszy. Ponieważ właśnie ludzie, którzy są dość szaleni, by wierzyć, że mogą zmienić świat, naprawdę go zmieniają”
Darek, MocSwiadomosci.pl
Fot. w nagłówku: Sklep Apple w Palo Alto po śmierci S. Jobsa (z commons.wikimedia.org)