Wszystko zaczęło się w 1996 roku, kiedy Jennifer Kaye Ringley stworzyła internetową stronę JenniCam, na której można było oglądać jej życie prywatne, a nawet intymne. Późniejsze światowe wynalazki typu Facebook, Twitter, czy polska Nasza Klasa i setki innych podobnych serwisów są tylko doskonalszym narzędziem wzorowanym na tej pierwszej witrynie.
Z jednej strony serwisy społecznościowe zapewniają niebywałą możliwość błyskawicznej komunikacji z całym światem, a z drugiej rodzą określone zagrożenia dla realnego życia ich użytkownika.
W dobie globalizacji rola rodziny oraz lokalnych grup społecznych traci na znaczeniu; kiedyś w procesie wychowania i potem dorosłego życia szukaliśmy potwierdzenia własnej wartości, akceptacji dla tego co robimy wśród najbliższych, dziś często szukamy jej właśnie w Internecie, bo to bywa łatwiejsze.
Kiedyś mieliśmy kilku przyjaciół i kilkunastu znajomych, z którymi spotykaliśmy się od czasu do czasu aby wspólnie spędzić czas, dziś mamy dziesiątki i setki wirtualnych znajomych (200 do 300 znajomych to prawie standard, a administrator Facebooka nałożył ograniczenie do 5000 !) , których nigdy w życiu na oczy nie widzieliśmy i nie podaliśmy im ręki.
Kiedyś mogliśmy pochwalić się tylko nielicznym osobom naszymi osiągnięciami, podróżami, nasza rodziną, a dziś często budujemy sobie ołtarze, prezentując często żenujące zdjęcia na swoim koncie społecznościowym, chcąc tym za wszelką cenę się dowartościować.
Sieć nadto zaspokaja naszą społeczną potrzebę wypowiedzenia się w istotnych dla nas kwestiach i logicznie rzecz biorąc powinna przeciwdziałać zjawisku samotności. Niewątpliwie w wielu przypadkach tak jest, lecz pamiętajmy, że sieć udostępnia tzw. „płytkie relacje społeczne”. W relacjach tych nasz partner nie jest zbyt wymagający, a jeśliby taki się okazał to zawsze możemy wcisnąć opcję „Nie lubię tego” (słowo unfriend – odprzyjaźnić robi podobno wielką karierę w światowej sieci). Rzeczywiste relacje i związki, jak wiemy bywają znacznie trudniejsze, a na pewno głębsze.
Wydaje się, że szeroko rozumiana sieć powinna być receptą na samotność, jednak badania psychologów pokazują, że jeszcze nigdy w historii nie byliśmy tak samotni, tak egoistyczni, tak narcystyczni.
Jaki płynie z tego wniosek?
Wydaje się, że (podobnie jak w przypadku dzieci) remedium na negatywne zjawiska związane z użytkowaniem globalnej sieci jest równowaga, co do poświęconego czasu i zaangażowania emocjonalnego między życiem wirtualnym, a rzeczywistym. A jeśli mamy z tym problemy, to powinniśmy być świadomi, że naszym grzechem jest marnowanie czasu na życie wirtualne, tego czasu który powinien być przeznaczony na tworzenie rzeczywistych, bliskich i głębokich więzi z naszymi bliskimi.
Nadto pamiętajmy, że podobnie jak w życiu tak i w sieci można uczynić wiele dobrego. Czyńmy to zatem.
Darek, MocSwiadomosci.pl
Fot. w nagłówku: Grafika Salvadora Dali