Kiedy jest nam stosunkowo łatwo wejść w stan TERAŹNIEJSZOŚCI?
Aby zachować spokój umysłu, mieć umiejętność widzenia rzeczy TAKIMI JAKIMI SĄ, tzn. bez interpretacji umysłu, znaleźć się w stanie określanym jako TU I TERAZ , zwanym też stanem OBECNOŚCI lub stanem bycia w TERAŹNIEJSZOŚCI, należy poczynić pewne przygotowania. Oczywiście są one konieczne w przypadku początku naszych doświadczeń z takimi stanami umysłu.
Po pierwsze, dobrze jest uwolnić tzw. śmieci mentalne i emocjonalne, które blokują nam drogę do czystej świadomości. Jak mówi powiedzenie zen, żeby napełnić filiżankę (nowym widzeniem świata), to wpierw należy są opróżnić (z pozostałości starego widzenia). Można to zrobić na wiele sposobów. Metody, które są znane w tej kwestii, to:
– metoda Sedony, stworzona przez Lestera Levensona, preferowana także przez dr. D. Hawkinsa
– metoda rekapitulacji i kasowania historii osobistej, stosowana przez amerykańskiego antropologa, Carlosa Castanedę oraz Victora Sancheza
– metody psychoanalizy oraz wielu rodzajów psychoterapii (nt. różnych rodzajów psychologii czytaj pisałem już)
– metody szamańskie
– metody Osho- np. medytacje dynamiczne
– praca z czakrami
– medytacja Vipassana
– szkoły Zen
– spowiedź katolicka (u dojrzałego spowiednika)
– w szczególnych przypadkach, zachowania takie jak płacz, krzyk, wysiłek fizyczny itp.
Która jest najlepsza? Nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Dla każdego może być to inna metoda. Mogę powiedzieć, że metoda Castanedy potrafi zadziałać bardzo silnie, metoda Sedony bywa bardzo skuteczna, ale wymaga więcej czasu, a psycholog jak i zapewne ksiądz potrafią również być niezwykle efektywni.
Ważne jest tylko, abyśmy zaczęli się zajmować naszym umysłem wówczas, gdy nie jesteśmy poddenerwowani, rozbiegani, gdy myśl nam uporczywie nie dąży do przeszłości lub przyszłości.
Jedno jest pewne: powinniśmy wybaczyć wszystko wszystkim (radykalne wybaczanie), aby nie wracać uporczywie do przeszłości ( o wybaczaniu pisałem wcześniej ) i maksymalnie zaufać Światu i Bogu, aby nie lękać się panicznie o przyszłość.
Myślę, że w tej kwestii obowiązuje też taka zasada, która pozwala na osiągniecie stanu TU I TERAZ tym łatwiej, im jesteśmy na wyższym (zazwyczaj starszym) etapie naszego cyklu rozwojowego. Etapy są tylko trzy:
- Etap: natalny, czyli taki, z którym przychodzimy na świat i uczymy się zawzięcie tego świata, gromadząc wiedzę i doświadczenie i pokazując się innym z jak najlepszej strony.
- Etap: dojrzały, który osiągamy wówczas, gdy jesteśmy w stanie zaprezentować się przed innymi ludźmi tacy jacy jesteśmy, tzn. nie udając lepszej/lepszego niż jesteśmy, nie dodając sobie ważności, cech, których nie posiadamy ani historii, których nie przeżyliśmy. Dojrzeliśmy do tego, aby mieć odwagę stanąć przed grupą niejako „nago” i powiedzieć: jestem, jaka/i jestem, akceptuję się, jestem uczciwa/y wobec siebie i wobec każdego z was, odpowiem na KAŻDE wasze pytanie.
- Etap: dorosły, kiedy zaakceptowaliśmy fakt, że umrzemy. O tym, że umrzemy wiemy od urodzenia, ale co innego wiedzieć, a co innego ZAAKCEPTOWAĆ ten fakt. Mało tego, chodzi o taką akceptację tego faktu, że może się to stać w KAŻDEJ CHWILI i nie paraliżuje to nas, nie wywołuje panicznego strachu. Zgadzamy się z tym.
Poszczególne etapy mają różne długości trwania dla każdego z nas i może się zdarzyć, że pewni ludzie nie przechodzą za życia wszystkich trzech, a nawet dwóch etapów.
Zatem podsumowując, jeśli jesteśmy zdrowi psychicznie, uwolnimy SKUTECZNIE nasze „złe” emocje i myśli (przypominam, że uwalnianie jest to proces, a nie jednorazowa czynność) oraz jeśli jesteśmy na minimum drugim etapie cyklu rozwojowego (etap: dojrzały), możemy zająć się technikami bycia TU I TERAZ z dużym prawdopodobieństwem w miarę szybkiego powodzenia.
Powyższe zdanie nie oznacza, że nie spełniając tych warunków nie można tego zrobić. Oczywiście, że można! Wymienione warunki nie są typu sine qua non, a są tylko sugestiami, wskazówkami, które proces ten ułatwią; jak latarnia morska gdy wskazuje kierunek zbłąkanemu morskiemu wędrowcy.
Darek, MocSwiadomości.pl
{flike}