Wszystko to już było…
Kontynuując poprzednie dwa (i nie tylko dwa) wpisy chciałbym stwierdzić, że w artykułach tego cyklu trudno znaleźć coś, co nie byłoby zawarte już wiele lat temu w pracach Ramana Maharishiego, Nisargadatty Maharaja, Eckharta Tolle’go czy o czym nie pisałby autor Kursu Cudów w swoim opasłym dziele. Również nieco z tych treści jest zawartych w Biblii, chociaż nie zawsze są one interpretowane w sposób podobny do przedstawianego tutaj. Nowością jest raczej przystępna forma przedstawienia tematyki niż sama jej esencja; inaczej też rozłożone są akcenty przedstawianego zagadnienia.
I jeszcze jedno! W żadnym wypadku artykuły te nie są formą jakiejkolwiek terapii, jest to po prostu nieco inne niż powszechne widzenie świata.
Nasze niecodzienne odczucie
Wracając do meritum, to przyjrzyjmy się czy jest nas dwóch, skoro mamy takie odczucie, że jeden z nas ma dość codziennych zachowań nas samych, czyli jakby tego drugiego w nas (patrz wpis pt. „Najlepszy moment”). Musimy się tej sytuacji przyjrzeć nieco dokładniej, gdyż jest ona znacząca. Skoro mamy dość tego siebie, który tworzy sytuacje przez nas przeżywane to znaczy, że spojrzeliśmy na siebie z góry, czy z boku, czyli potrafiliśmy nabrać dystansu do własnego ja, do własnego ego. To jest kluczowe.
Budzimy się
Jest to rodzaj pewnego przebudzenia. Bowiem jeśli jesteś niewolnikiem swojego umysłu czyli swojego myślenia, swoich emocji czy odczuć, działasz jak we śnie. Wykonujesz polecenia swojego ego, które można traktować jako twojego mentalnego lokatora i które kieruje się własnym interesem. Jest nim utwierdzenie ciebie, że to co robisz jest właściwe, że życie jest ciężkie, że jesteś ofiarą różnych okoliczności, że za szczęściem trzeba ciągle gonić itp. Jednak ty już zaczynasz się budzić z tego letargu, gdyż zauważyłaś/eś ten mechanizm, zdałaś/eś sobie z niego sprawę.
Wierzysz w to? Przecież nigdy tak naprawdę nie spałaś/eś, jednak dopiero teraz to do ciebie dociera, gdyż dopiero teraz to zauważyłaś/eś. Zatem, nim pójdziemy dalej, rozpoznaj to bardziej szczegółowo. Gdy czytasz te słowa, pojawiają się one w polu twojej świadomości, zdajesz sobie z nich sprawę. Zatem teraz pozostaje tylko zadać sobie pytanie: kto czyta te słowa? Pierwsza z brzegu odpowiedz to: ja, kobieta, czy mężczyzna. OK, to prawda, jednak zadaj sobie pytanie kto wie, że jesteś kobietą czy mężczyzną? Kto jest tym, który wie? Tu odpowiedź jest tylko jedna: Świadomość jest tą, która wie, i to ona czyta. Ona czyta, „uświadamiając” sobie jego treść- niejako poprzez ten portal, którym jest nasza osoba kobiety czy mężczyzny. My, jako ciała, jesteśmy swego rodzaju „narzędziem” dla Świadomości, które umożliwia widzenie i zapoznanie się z treścią tego artykułu.
Świadomość
Zatem budzisz się, gdyż rozpoznajesz poza swoim umysłem także Świadomość. A ona zawsze jest obudzona. Możesz chwilowo skupić uwagę nie na tym tekście, a na tym co go widzi. Możesz to zrobić teraz?… To Świadomość właśnie! Nie powiesz mi jak ona wygląda, bo ona nie jest obiektem, ona po prostu Jest. Mało tego, tak naprawdę ona jest Tobą. Jest, widzi, czyta i jeśli na niej skupisz uwagę, to zauważysz ten fenomen jakim jest twoje ciało, twój umysł i wszystko co myślisz, czujesz i wykonujesz.
Teraz ma praktyczne zastosowanie szkolna nauka o abstrakcji, gdyż jak zauważysz Świadomość po prostu JEST (jak „Jestem, który jestem” Wj 3.14) i nie ma cech indywidualnych, osobistych. Rzec można, iż jest tak cicha i spokojna, że większość ludzi jej nie zauważa. Nie ma twojej i mojej Świadomości. Jest jedna. Ty nią jesteś, ale także ja i każdy z nas. To w niej pojawia się to co widzimy, czujemy, myślimy. Bez względu czy to jest anielski spokój, czy poddenerwowanie czy ogromny chaos, ona jest. Jest akceptująca i cicha. W niej pojawia się się nasz świat i w niej zapewne umrze.
Czy zatem jest nas dwóch czy jeden? Ano jeden, tylko nie jest to nasz umysł, emocje odczucia, ani ciało, do których teraz mamy już dystans. Ty to Świadomość, która jest jak lustro w którym odbijają się nasze myśli, uczucia, doznania zmysłowe. Wszystko w niej się wydarza. Tylko musimy sobie zdać z tego sprawę, być świadkiem tego wszystkiego. To pierwszy krok do uzdrowienia naszego życia.
© Daru, MocSwiadomosci.pl