Każdego roku miliony osób na świecie biorą udział w szkoleniach, które mają zmienić ich życie na lepsze. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko szkolenia typu „Jak zostać milionerem?” to możemy zauważyć, że wśród dziesiątek tysięcy uczestników, również wielu naszych znajomych bierze w nich udział. Ale jeśli zastanowimy się ilu z nich zostało tytułowymi milionerami, to z trudnością przychodzi nam wymienić kilka nazwisk. Dlaczego tak się dzieje? Czy te szkolenia są nic nie warte?
Zanim odpowiemy na te pytania przeanalizujmy sytuację w nieco szerszym kontekście.
Kiedy przychodzimy na świat, a dokładnie kiedy pojawia się tutaj nasze ciało i nasz umysł, mamy do wypełnienia pewną misję; bowiem nie rodzimy się tak zupełnie bez sensu. Ta misja, ten leitmotiv naszego życia jest niestety najczęściej niedostępny nam tak wprost. Jest ona często ukryta w naszej podświadomości i dopiero z czasem mamy szansę ją odkryć. Jesteśmy zatem w pewien sposób zaprogramowani, co do celu (ale nie co do sposobu) działania podczas naszej bytności na Ziemi. Leitmotiv’m życia jest często naszą cechą osobowości nad którą powinniśmy pracować, aby zapewnić sobie rozwój świadomości.
Wszelkie nasze zachowania i czynności, które w życiu wykonujemy są podporządkowane owej misji. Jeśli ją znamy, świat jest dla nas zrozumiały, życie toczy się radośnie, mamy spokój i pogodę ducha. Możemy wówczas zająć się dalszym wzrostem świadomości, współżyjąc pokojowo z najbliższymi i będąc łagodnie nastawieni do całego świata. Jeśli tego leitmotiv’u nie znamy, to mocujemy się z życiem, nie rozumiejąc świata który nas otacza, swojego w nim miejsca, bliskich nam osób; nie rozumiemy też naszych zachowań, gdyż nie znając siebie, nie pojmujemy dobrze naszego istnienia.
Kilka przykładów.
- Jeśli podczas naszego ziemskiego pobytu, naszym leitmotiv’em jest być empatycznym, nauczyć się współodczuwania, a my ciągle tworząc związki staramy się im przewodzić i pokazujemy partnerowi swoje ogromne ego, to będziemy co chwila kończyć te związki niepowodzeniem, gdyż ani na krok nie zbliżamy się do naszej misji, do tego, co powinniśmy skorygować, aby tę misję wypełnić. Kolejni partnerzy nie rozwiążą naszego problemu.
- Jeśli mamy za zadanie nauczyć się ufać innym, a my ich kontrolujemy tak silnie, że nasze dorastające dzieci nie mogą wykonać kroku bez naszego pozwolenia i nadzoru, a my sami i współmałżonek mamy zaplanowany w szczegółach i wypełniony cały możliwy wolny czas tak, aby nie było chwili na spontaniczność, to nie dajemy sobie szans; czasami płacimy za to ciężką chorobą i dopiero wówczas dociera do nas potrzeba zmiany zachowania.
- Jeśli mamy za zadanie wzmocnić swoje poczucie własnej wartości, a każdego spotkanego partnera „otaczamy” swoją osobą tak zazdrośnie i blisko jak pająk otacza muchę, to powodujemy jego ucieczkę. Czasami dopiero po kilku takich związkach zaczynamy rozumieć, że to coś z nami jest nie tak, a nie z uciekającym partnerem.
- Jeśli naszym leitmotiv’em jest odwaga bycia sobą, a całe życie udajemy kogoś, kim nie jesteśmy i budujemy swoim zachowaniem historię o osobie, która nie jest nami, to zdarzyć się może, że przytłoczeni tą nie naszą opowieścią, popadamy w depresję. Jesteśmy znużeni i zmęczeni walką o utrzymanie swojego nieprawdziwego wizerunku np. człowieka sukcesu, osoby wszechwiedzącej, doskonałego ojca czy takiegoż partnera . Mało tego, tylko sporadycznie zdarza się, że zauważymy iż ta choroba do nas mówi: nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. Obudź się.
Przykładów można mnożyć bez liku. Ponad wszelką wątpliwość znajomość tego, nad czym powinniśmy pracować czyli leitmotiv’u naszego życia, rozwiązuje nam „jednym ruchem” nasze podstawowe problemy i czyni życie łatwiejszym, przyjemniejszym i szczęśliwszym. Jednak ta nasza misja, będąc często ukrytą w naszej podświadomości, musi zostać dopiero uświadomiona. Oczywiście metod jej uświadamiania jest bez liku, począwszy od różnych rodzajów psychoterapii, coaching’u (patrz wpis tutaj), doradztwa życiowego, szkoleń rozwojowych, rekolekcji, satsangów aż do usilnej pracy nad sobą z drugim człowiekiem- przyjacielem, w którym nasze cechy odbijają się jak w lustrze. Nie jest to zawsze łatwe, gdyż często nasza misja jest naszą słabą stroną i dlatego jest regularnie wypierana przez nas do tzw. strefy cienia naszej osobowości. Chcemy ją ukryć przed sobą i przed światem i dlatego z trudnością ją stamtąd wydobywamy.
W skali globalnej takie działanie nie jest i nie będzie popularne w najbliższych latach. Dr David Hawkins, wybitny amerykański psychiatra, po kilkudziesięciu latach badań stwierdził, że tylko 22% ludzi na mapie świadomości znajduje się na poziomach powyżej poziomu Odwagi (Odwaga, Prawda, Uczciwość=200), zaś 78% ludzi jest poniżej tego poziomu, to znaczy kieruje się takimi emocjami jak Duma, Złość, Pożądanie, Strach, Żal, Apatia, Wina, Wstyd. Niewątpliwie tej grupie 78% naszej populacji będzie trudno znaleźć leitmotiv swojego życia z tego względu, że nie będą czuli potrzeby szukania go, nie będą wiedzieli jak się za to zabrać, nie będą widzieli w tym korzyści i sensu. Nie będą też zdawali sobie sprawy, że znalezienie tego swojego słabego najczęściej punktu, tej misji do wypełnienia może odblokować ich zachowania, zmniejszyć znacząco ignorancję i przyczynić się do odniesienia życiowego powodzenia. Będą miotać się w życiu jak ćma wokół światła, szukając naokoło winnych swoich niepowodzeń, a czasami przeklinając swój los. Dobra wiadomość jest taka, że w ostatnim pięćdziesięcioleciu zauważyć się daje tendencję wzrostową co do grupy 22% populacji, czyli ludzi z poziomów „wyższych” na mapie, kierujących się takimi wartościami jak Odwaga, Neutralność, Ochota, Akceptacja, Rozsądek, Miłość, Radość, Pokój, Oświecenie.
Teraz możemy wrócić do pytań z pierwszego akapitu dotyczącego szkoleń, które mają zmienić nasze życie. Nie zmienimy się wszyscy w milionerów po jednym szkoleniu na ten temat. Jednak tego typu szkolenie może być początkiem drogi, bez względu czy dotyczy zarabiania milionów, tworzenia dobrych związków czy udanego rodzicielstwa. Poza otrzymaną na nim wiedzą, może coś w nas drgnąć, co rezonuje z naszym sercem, z naszą misją. Możemy przebudzić się na własne możliwości, poczuć wolność i niezależność, wzmocnić poczucie własnej wartości, uwypuklić wrażliwość i jeśli mamy w sobie otwartość i ciekawość świata, to mamy szansę ruszyć naprzód swoją życiową drogą.
Najlepiej, aby nasze pragnienia zmian były zgodne z naszą misją życiową, gdyż pomogą nam ją wówczas wypełniać i tym samym przyczynią się do szybszej materializacji naszych potrzeb. To właśnie wówczas dokona się korzystna zmiana i osiągniemy ten swój wymarzony nowy stan i może zostaniemy milionerami. Poznanie naszego leitmotiv’u życia jest kluczem do przeprowadzenia pozytywnych przemian, do odczucia spełnienia i szczęścia. Życie się po prostu wydarza, a wszelkie zmiany należy zaczynać zawsze od siebie.
Darek, MocSwiadomosci.pl