W różny sposób doświadczamy siebie. Są tacy, którzy kojarzą swoje ja z ciałem, inni kojarzą je z umysłem i emocjami. Jeszcze inni ze świadomością. Są też tacy, którzy identyfikują się ze swoim nazwiskiem, umiejętnościami czy stanowiskiem. Co dla Ciebie oznacza „Jestem”?
Powyższe propozycje co do tego kim jesteśmy nie są jednoznaczne; jednoznaczne jest tylko nasze odczucie, nasza wiedza: jestem– tego jesteśmy pewni. Tego, że jesteśmy. Gdy się rodzimy nadawane jest nam imię, posiadamy nazwisko, płeć i ciało. Z czasem, ucząc się życia każdego dnia, uruchamiamy umysł ucząc się myśleć i rozpoznawać emocje. Zaczynamy uzyskiwać świadomość około drugiego roku życia. Wówczas rodzi się pierwsze odwieczne pytanie: czy to my uzyskujemy świadomość, czy świadomość, która jest od zawsze zaczyna przejawiać się w naszym ciele? Zaczynamy być. Skąd przyszliśmy? Gdzie było nasze ja, jak nas tutaj nie było?
Starzy ludzie czasem mówią: „życie przeleciało mi jak sen; bardzo szybko”. I tak się też dzieje: przedszkole, szkoła, czasami uczelnia, praca, rodzina, dzieci. Dzieciństwo, młodość, dorosłość, starość i śmierć. Związki- mniej czy bardziej udane; czasami rozstania czy rozwód. Miłość, nienawiść, lęki, pożądania; emocje. Wokół piękno i prawda, szpetota i kłamstwo. Praca zawodowa, a dla tych co dożyją- emerytura. Śmierć rodziców, czasami przyjaciół, a nawet dziecka. Z czasem dorosłość własnych dzieci. Wokół nas sporo cierpienia, ale też nieco szczęścia. Czasami poszukiwania głębszego sensu w tym „wydarzaniu się” świata; poszukiwania religijne, duchowe, naukowe. Nasze jestem podczas tego procesu często ewoluuje w kierunku jestem kimś. Gdy mamy już sędziwy wiek, a czasem wcześniej, zadajemy sobie drugie zasadnicze pytanie: czy to życie, które przelatuje jak sen, które wydarza się z chwili na chwilę, jest twardą rzeczywistością, czy jest może pewnego rodzaju snem?
Tak czy inaczej z czasem umrzeć musimy, a raczej musi umrzeć nasze ciało i umysł. Opieramy się tej myśli całe życie. W okresie młodości uważamy, że to nas nie dotyczy. Później sądzimy, że śmierć przydarza się innym, a nie nam i często nie chcemy się pogodzić z myślą o niej aż do samego końca. Na podstawie nauk nauczycieli duchowych- tych najmądrzejszych w historii ludzkości, którzy inaczej widzieli świat niż my, budujemy całe systemy wierzeń religijnych, które nas jakoby zabezpieczają przed zwykłą śmiercią, obiecując coś więcej po niej. Są to wszystkie religie uniwersalne i systemy filozoficzne jak judaizm, chrześcijaństwo, hinduizm, islam, sufizm, buddyzm, zen, joga i wiele, wiele innych mniejszych zasięgiem oddziaływania. Część z nas wierzy w prawdy objawione, oferowane przez te wyznania, inna część stara się znaleźć pocieszenie w twardej materii i uciechach życia wokół nas, lub we współczesnej nauce (głównie mechanice kwantowej). W drugiej połowie życia już nie jesteśmy tak pewni naszej wiedzy na temat tego kim jesteśmy i wracając do pierwotnego Jestem zaczynamy zadawać sobie trzecie istotne pytanie: co tak naprawdę się z nami stanie po śmierci?
Te trzy powyższe pytania to rozwinięcie pytań, na które starali się dać odpowiedź wielcy mistrzowie duchowi: Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy? Nauczyciele, tacy jak Budda, Jezus, niektórzy prorocy, nauczyciele hinduscy, sufi, współcześni „przebudzeni i zrealizowani” mistrzowie duchowi uważają, że tylko niedualne pojmowanie świata daje odpowiedź na wszystkie te pytania. To świat niedualny, jego doświadczanie wyzwala z iluzji i cierpienia. Nie ma jednak jednej drogi dojścia do tego niedualnego stanu pojmowania. Właściwie nie ma żadnej drogi, albo jest ich nieskończenie wiele; w każdym przypadku to łaska (a nie czas nauki czy wysiłek) sprawia, że zaczniemy się „budzić”. Czasem gwałtownie, czasami łagodniej bo etapami i po wielokroć, ale na każdym etapie jest to również gwałtowny przeskok w pojmowaniu tego świata; to wówczas „spadają nam łuski z oczu” i widzimy ten świat takim, jakim rzeczywiście jest.
Pojmowanie świata w sposób „niedualny” leży poza słowami i jest niemożliwe do szczegółowego wytłumaczenia i opisu, jednak można je nieco przybliżyć. Widząc świat niedwoiście, pojmujemy w inny (niż „standardowy”) sposób następujące kwestie:
- narodziny (których tak naprawdę nie ma) ,
- relację między nami i światem zewnętrznym (właściwie bardziej „bycie” tym światem),
- znaczenie ego- własnej osobowości (a tak naprawdę jej brak),
- przebieg życia (to co nam się przytrafia- dzieje się, a miłość jest podstawą istnienia),
- „wydarzanie się” (wszech-) świata (samoistne, z chwili na chwilę),
- prawo przyczyny i skutku (nie działa, jest rozrywką umysłu),
- wolną wolę co do wyborów życiowych (właściwie jej brak),
- integrację bytów– świata który jest (wszystkich jego obiektów- podmiotów/przedmiotów),
- systemy religijne i filozoficzne (po prostu są, a dobra nowina jest darem ),
- świadomość indywidualną i Świadomość Totalną (To co jest wszędzie i nie ma go nigdzie),
- Boga (To, Pole Świadomości przejawiające się w świecie, który jest jego ciałem, pokarmem),
- znaczenie czasu (w zasadzie go nie ma),
- znaczenie przestrzeni ( podobnie jak czas, jest stworzona dla ludzi wyśnionych- element iluzji),
- akceptację tego co jest (wydarzeń płynących z chwili na chwilę, bez zbędnych działań),
- śmierć (ciała, umysłu-ego, świadomości indywidualnej, ale nie Jaźni),
- i wiele innych.
I na koniec małe ćwiczenie. Podczas pierwszych kroków na drodze do „przebudzenia” kluczem do zrozumienia jest skupienie się na pojmowaniu swojego Jestem, swojej Jaźni- uchwycenie niejako genezy tej Jaźni, zrozumienie jej istnienia przed naszymi narodzinami i jej bycia po naszej śmierci. Nauczyciele zen, pomagając uczniom dojść do stanu umysłu niedualnego, używają koanów- paradoksalnych zagadek, wrzucających garść piasku w tryby ich codziennego, schematycznego myślenia. Jeden z nich, dotyczący właśnie Jaźni brzmi tak:
Jaka jest twoja twarz sprzed narodzin twoich rodziców?
Nie odpowiadaj- nie o to tu chodzi. Uchwyć to coś, pojmij niejako poza-umysłowo, ponad świadomością, poza twoim ja. Bądź przez moment Tym.
Na świecie jest coraz więcej „przebudzeń” wśród tzw. „normalnych ludzi”. Jedni z nich pozostają kim byli, lecz inaczej widzą, czują, pojmują życie i świat. U innych pojawia się jakiś wewnętrzny imperatyw, aby zmienić znacząco swoje dotychczasowe życie i nauczać tego, czego sami doświadczyli. Warto pamiętać, że do rzeczywistego przebudzenia, wyzwolenia i wewnętrznego spokoju niczego nam nie potrzeba, gdyż wszystkie konieczne zasoby posiadamy już w sobie. Nieco może nam pomóc tylko ciekawość świata, otwartość i odwaga.
Darek, MocSwiadomosci.pl
Fot. w nagłówku: Paul Gauguin: „Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy” (z wikipedia.org). Największe dzieło tego sławnego postimpresjonisty, zgodnie z sugestią autora, czytać należy od prawej do lewej.