Na początku pandemii, gdy wszyscy gwałtownie zwalnialiśmy obroty naszych codziennych czynności, dla wielu z nas był to także czas refleksji. Czas zadumy nad naszym życiem, jego wartościami, nad naszymi przekonaniami. Wielu z nas ten czas wiele nauczył, część z nas praktykuje medytację, jogę czy ćwiczenia fizyczne, niektórzy musieli pochylić się nad podręcznikami szkolnymi, sporo związków dokonywało i jeszcze dokonuje przeglądu swoich uczuć wobec partnera czy partnerki. Myślę, że ten czas kwarantanny, mimo swoich ogromnych niedogodności, ma także specyficzne zalety.
Dzisiaj hasło „zwolnij” – aktualne jest głównie dla medyków i różnego rodzaju służb. Reszta społeczeństwa, będąc od ponad sześciu tygodni na kwarantannie uważa, że zwolniła już dostatecznie mocno. Przedsiębiorcy zwolnili, bo łańcuch dostaw i rynki zbytu nie pracują, pracownicy przymusowo zwolnili i sześć tygodni postojowego to już dla nich dość odpoczynku. Zwolnili artyści, sportowcy, nauczyciele i wiele innych zawodów. Teraz przydałby się jakiś ruch, który przypominałby normalny czas bez choroby, który byłby nadzieją na lepsze jutro, na powrót do normalności.
Wczoraj, w dzień roboczy, w samo południe byłem w centrum Warszawy. Ruch tam jest niewielki, od czasu do czasu widać patrol składający się z policjanta i żandarma, przechadzający się tak wolnym krokiem, jak to tylko jest możliwe. Wolno jeżdżą szczekaczki na policyjnych wozach przypominając głośno o konieczności zasłaniania ust i nosa. Na ulicy Emilii Plater, między Dworcem Warszawa Centralna, a Pałacem Kultury, obok jednej z największych galerii w kraju Złote Tarasy, w miejscu, gdzie zwykle są korki dziesiątków samochodów i autobusów, gdzie przez przejście dla pieszych przetaczają się setki ludzi w ciągu kwadransa…teraz jest zupełnie pusto.
Stanąłem i spojrzałem w stronę Pałacu Kultury myśląc, że fotografowie architektury mają teraz swoje wielkie chwile, gdyż ludzie i samochody nie zasłaniają im obiektów. Wtem usłyszałem kroki jakiegoś człowieka. Szedł zamaszyście wyraźnie spiesząc się. Może też miał dość tego marazmu kwarantanny i żywo ruszył do przodu mimo, że nikogo nie musiał wyprzedzać… Taki żwawy ruch to życie, pomyślałem. Ucieszyłem się i uśmiechnąłem!
Daru, MocSwiadomosci.pl