Ostatnimi czasy niebo nad Kościołem w Polsce nie jest jasne.
Święci okazują się nie tak bardzo święci, a zadufani w sobie biskupi, być może mając w pamięci złote czasy Inkwizycji, nie chcą podać ręki licznym ofiarom tej instytucji. Grają o wysoką stawkę, o być albo nie być. Wszystko wskazuje, że grają złą kartą, zmierzając do przewidywalnego końca…
I nie chodzi tutaj o krytykę religii jako takiej. Jest bowiem wiele dróg prowadzących do szczęścia i zrozumienia tej prawdy, o której pisał św. Jan „i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J8,32). Są to drogi różnych religii, są systemy doskonalenia wewnętrznego typu joga, zen, medytacja, są systemy filozoficzne, są różne szkoły psychologiczne. Nie wiadomo, która z dróg jest lepsza, ani która prowadzi donikąd. Zapewne zależy to od miejsca urodzenia i upodobań człowieka, jego doświadczenia, zdolności intelektualnych, wrażliwości. Zawsze jednak istotne jest, aby elementarne zasady uczciwości i przyzwoitości nie były deptane przez nauczycieli tych duchowych kierunków.
Kościół Katolicki będący największą tego typu organizacją na świecie ma szczególny moralny obowiązek wyznawać szlachetne wartości, spełniać wysokie standardy, i posiadać uczciwych hierarchów i kapłanów. Wydaje się jednak, że Polska jest kolejnym krajem, w którym standardy te zostały złamane. Jest to trudne do przyjęcia dla pewnej grupy wiernych, gdyż nurt fundamentalistyczny był i zapewne jeszcze jest w naszym kraju bardzo silny. Jednak czasy się zmieniają, niewygodne fakty wychodzą na światło dzienne i zmiany są nieuniknione.
Mimo perturbacji jest w tym wielka szansa dla wiernych. Jeśli zrozumieją, że to tylko bolesna lekcja, przezwyciężą ból, podniosą głowę i stawią czoła swojej chwilowej rozpaczy, to staną się silni. I odtąd będą już liczyć na siebie i swoje bogate wnętrze, na wewnętrzny autorytet w sprawach wiary i duchowego rozwoju, a nie na organizację o tak wątpliwej proweniencji. Jeśli tylko otworzą się na tę możliwość, jeśli uwierzą w siebie…
© Daru, MocSwiadomosci.pl