Ponad miesiąc temu opublikowałem sondę w serwisie internetowym. Sondę na temat, wydawałoby się, istotny dla każdego z nas bo dotyczący śmierci i eutanazji. Zapowiedziałem ją też na Facebook’u w sposób taki aby był przystępny i wydawało mi się nawet nieco dowcipny, po to aby rozluźnić nieco przyciężkawą atmosferę zasadniczego tematu.
Zrobiłem to w taki sposób:
„Większość z nas o tym jeszcze nie wie, ale najprawdopodobniej pod koniec życia przydarzy nam się umrzeć… Gdybyśmy, przez 10 sekund, zechcieli się zastanowić nad możliwą formą tej ostatniej czynności, to zapraszam do króciutkiego tekstu „Eutanazja, dobra śmierć” i wyrażenia swojej opinii…”
Teraz, po prawie dwóch miesiącach publikowania tej sondy i nielicznych na nią reakcjach dotarło do mnie to, co jest oczywiste, ale nie zawsze ujawnia się tak zaraz: w naszym świecie śmierć nie istnieje! To moje pozornie nieco prześmiewcze:
„Większość z nas o tym jeszcze nie wie, ale najprawdopodobniej pod koniec życia przydarzy nam się umrzeć…” jest po prostu prawdą, a przynajmniej tak jest prawdopodobnie odbierane: większość z nas o tym nie wie, nie przyjmuje do wiadomości.
W naszym „pięknym świecie”, świecie pięknych samochodów, gigantycznych marketów, wspaniałych ciuchów, idealnych modelek, w świecie, gdzie największą popularnością cieszą się blogi modowe i kulinarne nie może przecież być śmierci! To byłby zgrzyt. Nie ma na nią społecznego przyzwolenia. Nie istnieje coś takiego jak proces umierania. Ludzie starzy, schorowani, umierający są wypychani na obrzeża naszej społeczności i obrzeża naszej świadomości.
Sporą część ludzi interesuje bardziej blichtr życia, niż samo życie.
Płacimy za to wysoką cenę, przede wszystkim jest nią cena strachu przed zjawiskiem śmierci i umierającym oraz cena ogarniającego nas lęku podczas całego naszego życia. To naprawdę wiele, ale godzimy się na to.
W świetle wyparcia zjawiska śmierci z naszego życia (co głównie ma miejsce w krajach o wysokim poziomie życia materialnego) trudno się dziwić, że oddalamy się od mądrości, które mają dla nas religie i ich przewodnicy; wszak oddalamy się od siebie wzajemnie. Nieco lekceważymy mądrości tych, którzy mówili o możliwości pokonania śmierci, o życiu w królestwie niebieskim, o Bożej sprawiedliwości, o przebaczeniu i miłości.
Skoro nierzadko bliskiego umierającego zostawiamy niemal samemu sobie, to naturalną konsekwencją jest, że mamy problem z wyrażaniem uczuć, z okazywaniem miłości, z budowaniem związków. Blichtr to zbyt mało, aby zbudować na nim coś wartościowego i trwałego, przeżyć dobrze życie. Wypadałoby coś zmienić bo przecież gdzieś w głębi siebie chcemy to życie przeżyć dobrze.
I tu, podobnie jak dwa tysiące lat temu można by przytoczyć słowa Jezusa z Ewangelii Tomasza: „Ludzie może myślą, że przyszedłem, aby przynieść pokój na świat, a nie wiedzą, że przyszedłem, aby przynieść rozdarcia, ogień, miecz, walkę” (Tm 16). I niech nikt nie sądzi, że o walkę rzeczywistym mieczem tu chodzi. Tu idzie o walkę wewnętrzną, o zastąpienie blichtru życia, życiem prawdziwym, o taką ZMIANĘ W NAS, aby miłość zastąpiła wypieranie, rzeczywiste uczucia zastąpiły udawanie, a dojrzałe związki sportowy seks.
Mamy wielu przewodników po życiu pozornym, po blichtrze życia, to jest w dużej mierze telewizja, spora część serwisów internetowych, nasi znajomi epatujący nas nowymi zakupami, a potrzeba nam przewodnika życia prawdziwego. I wszystko wskazuje na to, że możemy go ODNALEŹĆ TYLKO W SOBIE, lecz musimy wówczas użyć tego mentalnego miecza i ognia, o których mówił Jezus i stoczyć walkę w której przegra blichtr, a wygra życie…
Wówczas zaakceptujemy życie w całej okazałości, od narodzenia, poprzez wszystkie jego meandry, aż po jego kres. I jeśli tę wewnętrzną „walkę” stoczymy mądrze i ją wygramy, to pojmiemy, że niepotrzebnie baliśmy się przez tyle lat. Wówczas też odczarujemy śmierć, nie będziemy udawać, że jej nie ma, nie będziemy odwracać wzroku od śmiertelnie chorego człowieka, a umierającego będziemy potrafili serdecznie uścisnąć czy przytulić. I będziemy też wiedzieć, że zawsze można coś dla kogoś zrobić.
Darek, MocSwiadomosci.pl