Jeśli w najpopularniejszą wyszukiwarkę świata wpiszemy hasło „Depresja” otrzymamy 1 750 000 wyników w języku polskim i 64 500 000 w języku angielskim. Temat jest zatem powszechny.
Depresję leczą psychiatrzy za pomocą anty-depresantów, psychoterapeuci za pomocą psychoterapii, organizacje pomocowe za pomocą różnych, naukowych i mniej naukowych metod.
Charakteryzowana jest ona jako „obniżenie nastroju”, „zaburzenie afektywne”, czy „obniżenie napędu psychoruchowego”, wiąże się z lękiem. Bywa lekka i ciężka, bywają również stany depresyjne. Te ostatnie zdarzają się od czasu do czasu prawie każdemu z nas. Depresja, ze względu na fakt, że ostatnimi czasy rozprzestrzenia się jak choroba silnie zakaźna, jest nazywana „tajemniczą chorobą XXI wieku”.
Jak niektórzy już z pewnością wiedzą, środki farmakologiczne jak również różnego rodzaju terapie mogą nieco ulżyć, jednak nie zmienią trwale tego, kto popadł w depresję, jeśli on sam nie zmieni swojej wewnętrznej postawy, także często swojego stylu życia, czyli rzeczywistej jej przyczyny. Ale gdzie jest „clou” tej zmiany? Co należy zmienić, aby wyjść na trwałe z depresji? Czego nie są w stanie zmienić pigułki?
Mając możliwość obserwacji przebiegu życia kilku osób dotkniętych tą przypadłością, mogę stwierdzić, że do depresji dochodzimy różnymi drogami, czasem gwałtownym incydentem typu śmierć najbliższych czy rozwód, często jednak sami sobie ją „wypracowujemy”. Dzisiejszy świat stawia bardzo na indywidualność, niezależność, oryginalność i wolność. Te hasła fascynują każdego, zwłaszcza młodego, inteligentnego człowieka. Zatem wielu z nich staje się właśnie oryginalnymi, niezależnymi indywidualnościami. Nie rzadko na siłę starają się być inni niż koledzy, koleżanki, rodzeństwo, a już na pewno niż rodzice, czy dziadkowie. I tak grając tę swoją „oryginalną” rolę życiową ulegają psychicznemu oddzieleniu od swoich najbliższych i często życzliwych im ludzi. Takie role przyjmują będąc uczniem, gimnazjalistą, licealistą czy studentem i kultywują już ten znany sobie model w życiu dorosłym. Stają się coraz bardziej oddzieleni i jako tacy ulegają w naturalny sposób różnym niepokojom, poczuciu bezradności, przygnębieniu, cierpieniu, lękom. Oddzielenie, wyalienowanie, brak miłości, to naturalna przyczyna depresji. To, że utraciliśmy więź z drugim człowiekiem, że utraciliśmy kontakt z Bogiem, powoduje, że z czasem tracimy wiarę w siebie.
Zatem jedyną drogą powrotu do trwałego zdrowia jest pewnego rodzaju zmiana świadomości, zrozumienie, że w swojej ogromnej i niezaprzeczalnej różnorodności, wszyscy jednak jesteśmy braćmi i siostrami, jesteśmy systemem naczyń połączonych, jesteśmy w swej istocie tacy sami. Przyjęcie takiej filozofii życiowej, nota bene wskazywanej w naszym obszarze kulturowym przez Jezusa już dwa tysiące lat temu, powoduje zbliżenie się do drugiego człowieka, przyjaciół, rodziny, odbudowanie utraconej z nim więzi, wyzwolenie się uczucia miłości w miejsce lęku. Silne wzmocnienie pozytywnej postawy, przyspieszenie powrotu do życia, do Świata Radości daje też wiara w Boga oraz pewność, że jesteśmy synami/córami Bożymi. Taka wiara implikuje postawę, że cokolwiek robię, dokądkolwiek idę, tam Bóg jest ze mną, tam Jezus mnie prowadzi; nie jestem sam/a. To przekonanie pozwala spojrzeć na świat z innego poziomu świadomości, daje wewnętrzną moc. Moc, której tak bardzo wszyscy potrzebujemy.
Osoby cierpiące na depresję są wokół nas. Pigułki pomogą im przeżyć bieżące kryzysy, ale nie wyleczą ich z depresji w sposób trwały. Dla ich schorzenia istotny jest system wartości i przekonań, który w nich się załamał i który wymaga „naprawy”. Jest dobrze, jeśli leczenie, terapie i wyspecjalizowane organizacje, poza doraźną pomocą, wspomagają ten właśnie kierunek: zmianę świadomości i w konsekwencji wewnętrznej postawy, będącej źródłem depresyjnej przypadłości.
I tu rodzi się pytanie do każdego z nas: czy tylko fachowcy i wyspecjalizowane organizacje mogą być pomocne w tej kwestii? Wszak tak chory człowiek najszybciej zdrowieje wśród ludzi, a najlepiej uczy się na przykładzie, na widocznym wokół siebie przykładzie.
Darek, MocSwiadomosci.pl
Fot w nagłówku: Florencja, rzeźba uliczna