Znaczenie niematerialności.
W codziennym życiu jest dla nas ważna materialna jego strona; bowiem prawie wszyscy czujemy się lepiej jeśli coś mamy niż jeśli odczuwamy tego czegoś brak.
Jednak z czasem, mimo nagromadzenia sporych ilości różnych przedmiotów i innych dóbr zauważamy, że to poza codziennymi ułatwieniami, w istocie swej życie nie jest wcale łatwiejsze, bardziej bogate wewnętrznie czy szczęśliwsze; czasami jest wręcz przeciwnie.
W sytuacjach ekstremalnych, na tzw. zakrętach życiowych lub w odczuciu wyjątkowej radości, nasza uwaga zwraca się często w stronę niematerialnej strony naszej egzystencji. Takie wydarzenia jak śmierć najbliższych, rozwód, czy tzw. „okrągłe” rocznice naszych urodzin lub wydarzenia radosne jak narodziny dziecka, wyjątkowe wakacje, głębokie doświadczenia religijne powodują, że zatrzymujemy się na chwilę i pozwalamy sobie na przerwę w materialnym potoku naszej codzienności.
Możemy zauważyć wówczas, często z pewnym zdziwieniem, że mimo oczywistej ważności naszej materialnej egzystencji, jej niematerialne przejawy są dla nas równie istotne, a może nawet ważniejsze? Cóż takiego mam na myśli?
Mówię tutaj:
- O uczuciach takich jak radość, poczucie jedności z innymi czy miłość.
- O emocjach takich jak smutek, gniew czy lęk.
- O odczuciach płynących z ciała, których w ferworze codziennych zajęć w ogóle nie dostrzegamy.
A także:
- O strumieniu myśli, który płynie nieprzerwanie w naszej głowie i który wtedy, w sytuacjach wyjątkowych, dostrzegamy.
- O poczuciu spokoju wewnętrznego, a nawet szczęścia.
- O terapeutycznej komunikacji z bliskimi nam ludźmi; komunikują się nasze umysły właśnie, a nie ciała i wszystkie te głębsze doznania też odczuwamy w umyśle.
W takich wyjątkowych momentach, w chwilach zawieszenia umysłu, te niematerialności zauważamy i okazuje się, że właśnie ta nasza niematerialna strona życia jest wówczas bardzo ważna. Jeśli się chwilę głębiej zastanowić, to tak naprawdę wszystkie nasze istotne przeżycia dzieją się właśnie tam, w umyśle, w nas, w tym co niematerialne, co nie ma formy. Nawet tzw. „fizyczny” ból jak i „fizyczna” rozkosz rozgrywają się w naszym umyśle; mówimy że są „w naszej głowie”.
Wszystkich tych wymienionych i podobnych uczuć, emocji, odczuć oraz myśli możemy doświadczyć i obserwować je także w codziennych sytuacjach; jednak te ekstremalne bardziej zwracają naszą uwagę i skłaniamy się w ich kierunku; jeśli mamy doświadczenie w medytacji, to spostrzegamy je zawsze i błyskawicznie.
Kiedy pojawia się Świadomość?
Kto to wszystko spostrzega? Kto obserwuje te uczucia, myśli, odczucia? Ty, ja, my, taki wewnętrzny Obserwator będący w nas! Spostrzegamy je jakby z wyższej pozycji, z pozycji naszej Świadomości właśnie. Jeśli jesteśmy je w stanie obserwować, to oznacza, że wznieśliśmy się ponad swego rodzaju „pole bitwy” naszej codzienności i z pewnego dystansu możemy dostrzec siebie, to znaczy swoje ciało, umysł, uczucia. Ty obserwujesz się z poziomu Świadomości, ja to robię i każdy może to robić… A może to nasza Świadomość, wspólna dla nas wszystkich, niejako „patrzy” na nas, jak na swego rodzaju jedność mimo naszej wielości? Świadomość jest przecież jedna, jest u wszystkich, jest naszym świadkiem, jest nieograniczona i wolna, a różni jesteśmy my, to my koncentrujemy się na różnicach.
Jak było na początku naszego życia?
Najprawdopodobniej z taką nieograniczoną Świadomością żyjemy w okresie prenatalnym i z taką Świadomością przychodzimy na świat. Dziecko nie czuje ograniczeń, nie rozróżnia innych i siebie, nie widzi świata zewnętrznego i wewnętrznego, nie dzieli. Dla niego wszystko jest jednią: świat, matka, rodzina i ono w tym wszystkim. Dziecko nie ma tożsamości, a raczej ją ma ale o tym jeszcze nie wie; i dopóki nie wie, jest szczęśliwe i pełne miłości. Dopiero później, jako nieco starsze już dziecko, otrzymujemy w „prezencie” swoje imię, nazwisko, pochodzenie, wykształcenie, zawód i odgrywamy różne role: ucznia, dorosłego, matki, ojca, babci, dziadka itd. Tracimy tę pierwotną wolność, nieograniczoność i miłość na rzecz swojej roli, na rzecz tożsamości, takiej życiowej kotwicy, która bardzo nas ogranicza i nierzadko wymaga od nas wyrzeczeń. To właśnie wówczas, gdy akceptujemy tę tożsamość, zmieniamy swój poziom percepcji i spadamy z jednolitego poziomu Świadomości na rozczłonkowany poziom: umysłu, uczuć i ciała; i przez resztę życia ogromnym wysiłkiem integrujemy te elementy, aby utrzymać tę swoją tożsamość, tę historię osobistą. W taki to sposób niejako zamieniamy Świadomość na tożsamość, na ego. Jeśli mocno tkwimy w tym ego, w naszym umyśle, emocjach, w ciele, to o Świadomości ledwo pamiętamy, bo uważamy, że to nasze ego pozwala nam przeżyć i dopiero takie praktyki jak medytacja, modlitwa, refleksja, przywracają nam pamięć o niemal utraconej Świadomości.
Czy jesteśmy odpowiedzialni za nasz świat?
Poluźnienie gorsetu własnego „ja” i wejście niejako „z powrotem” na poziom Świadomości pozwala nam spojrzeć na świat i siebie z pewnego dystansu. Jakie są tego konsekwencje?
Przede wszystkim zaczynamy widzieć, że życie jest swego rodzaju samospełniającą się historią. Opowieścią, której autorem jesteśmy my właśnie! Inaczej mówiąc, to my jesteśmy za nie odpowiedzialni. Oj, nie zawsze ta wiadomość dobrze smakuje…Ci, którzy mają dużo konfliktów w życiu, dużo problemów, dużo walki, trudno się z nią godzą. Trochę osłody może nam przynieść myśl, że skoro jednak jesteśmy za życie odpowiedzialni, to znaczy, że mamy moc kreowania naszego świata; potencjalnie, zmieniając sposób myślenia, w jednej chwili z ofiary możemy zmienić się w kreatora własnego życia.
Druga istotna sprawa, to zauważenie, że nasz świat codzienności nie tyle „przydarza nam się” bezwiednie, a jest swego rodzaju wielkim kinem, w którym wyświetlany jest film pt. „Nasze życie” z nami w roli głównej. A więc mamy swoje 5 minut! A któż ten film wyświetla? Właśnie nasz umysł, utożsamiający się z ego, z „ja”. I z tego punktu widzenia, z poziomu umysłu, świat to wiele wydarzeń, wiele postaci, wiele żyć i śmierci.
Jednak jeśli przemieścimy się z naszą uwagą na poziom Świadomości to widzimy, czy raczej specyficznie postrzegamy, że nasze życie jest odbiciem naszego umysłu, naszych myśli, odczuć, uczuć, emocji- wszystkiego, co „wymyślamy”, czyli kreujemy na bieżąco i programujemy; nie zawsze świadomie.
Zatem gdzie znajduje się nasza rzeczywistość?
Interesująca wiadomość jest taka, że skoro z poziomu Świadomości możemy dostrzec tę opisaną grę naszego umysłu, to możemy wysnuć wniosek, że to właśnie tam jest nasza rzeczywistość. Tam, czyli poza umysłem, uczuciami, emocjami i ciałem; jest gdzieś jakby nieco wyżej, bo na poziomie Świadomości. Oznacza to, że mimo sporej dynamiki naszego ziemskiego bytu, mimo ogromnej wagi, jaką przypisujemy życiu i naszemu materialnemu światu, jest on swego rodzaju iluzją, przejawiając się niejako na „ekranie życia”. Z kolei Świadomość będąca także wyższym poziomem naszej percepcji zdaje się mieć coś wspólnego z Absolutem, Jaźnią, Bogiem, Wyższym Ja czy Świadomością Kosmiczną; jakkolwiek to nazwiemy.
Dobrą wiadomością jest to, że przy powyższych założeniach, nie jesteśmy ciałem, które ma jakieś duchowe, psychiczne, niematerialne elementy, a jesteśmy właściwie istotami duchowymi (Świadomość), które mają ciało. Takie postrzeganie człowieka ma ogromne konsekwencje w przebiegu naszego życia, a przede wszystkim śmierci; bo teraz możemy mówić tylko o śmierci naszego ciała, a nie nas.
Biorąc pod uwagę rzeczywistość Świadomości i iluzoryczność naszej tożsamości możemy zauważyć, że nasze codzienne myśli dotyczą po części naszego ego, bo z tożsamością jesteśmy bardzo mocno zżyci, ale mogą nam pojawiać się też myśli związane ze Świadomością, czyli z tą wyższą rzeczywistością i te będą dla nas teraz coraz to bardziej interesujące; warto więc się nauczyć je rozróżniać.
Nisargadatta Maharaj, genialny mędrzec i nauczyciel XX (1897-1981) wieku z Bombaju, mówił wprost:
„Wszystko jest w świadomości, a świadomość ani nie umiera, ani się nie odradza. Jest sama w sobie niezmienną rzeczywistością. Cały wszechświat doznań rodzi się wraz z ciałem i wraz z ciałem umiera; jego początek i koniec leżą w świadomości, ale świadomość nie zna początku ni końca. Jeśli przemyślisz to starannie i przez długi czas będziesz to przetrawiał, ujrzysz światło świadomości w całej jego jasności, a świat ulotni się z twego pola widzenia.” (N. Maharaj „Spotkania z mędrcem”)
Twierdził on także:
„W rzeczywistości cały wszechświat istnieje wyłącznie w świadomości, podczas gdy moje miejsce znajduje się w absolucie. W czystym bycie powstaje świadomość, a w świadomości pojawia się i zanika świat” (N. Maharaj „Rozmowy z Mistrzem”).
Z kolei już 2000 lat temu Jezus mówił nam i dalej mówi wprost w ewangelii św. Jana: „Królestwo moje nie jest z tego świata.” (J 18,36), a o silnym związku świadomości indywidualnej z Absolutem mówił: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30) , chociaż wydaje się, że nie przez wszystkich zostało to zrozumiane.
Można przyjąć założenie, że to w Świadomości, powiązanej z Absolutem, tkwi źródło naszego życia, zaś ciało jest jego przejawem, natomiast pomiędzy źródłem, a jego przejawem znajduje się umysł, który jako ego pełne zmienności i sprzeczności, stara się nam wyreżyserować życie. To czy w swoich życiowych wyborach kierujemy się swoim ego czy Absolutem, Duchem, Bogiem, Wyższym Ja, zależy od nas, bowiem wydaje się, że jedyna nasza wolność, to wolność wyboru. Przy wyborach nie związanych z ego, to Świadomość pozwala nam z nadzieją podjąć zadanie odpowiedzi na fundamentalne dla nas pytanie: „Kim jestem?”
Powyższe wyjaśnia dlaczego o Świadomości warto i trzeba mówić oraz wskazuje gdzie jest źródło naszego życia.
Dodam, że w takim widzeniu świata nie tylko chodzi o koncepcję, ale przede wszystkim o doświadczenie, o to, aby jej praktykować, nią żyć na co dzień. Doświadczenie jest tutaj konieczne i niezbędne aby ta koncepcja miała sens.
Podsumowując
Pokrótce pokazałem tutaj dlaczego tak ważne jest spojrzenie na życie i na siebie z dystansu, konkretnie z pozycji Świadomości, a nie z pozycji umysłu, emocji i zachowań czyli z pozycji tożsamości, z pozycji ego. Takie widzenie świata i siebie w nim zbliża nas do zrozumienia go, do wzajemnego zbliżenia się, a w konsekwencji do wewnętrznego spokoju, do dalszej pracy nad sobą i do poczucia szczęścia. To daje nam także wewnętrzną moc- moc bycia w tym świecie i moc kreowania go.
Fot. w nagłówku: Galaktyka Sombrero M104, NGC 4594, z Wikipedia.org
Dariusz, MocSwiadomosci.pl