Każda religia uczy, że mamy w sobie cząstkę Boga, jesteśmy jego częścią lub jesteśmy stworzeni na jego podobieństwo. Religia chrześcijańska wyraźnie podkreśla ten fakt, a Jezus, jako człowiek i Syn Boży, jest tego jasnym dowodem. Tyle religie, a jak to jest z nieco bardziej racjonalnego punktu widzenia?
Wydaje się, że wszystkie religie w tym względzie mają rację, lecz aby to pojąć zanim się tego faktu doświadczy, należy przyjąć kilka odważnych założeń i pojąć kilka na pozór niepojętych faktów. Ludziom twardo stąpającym po Ziemi i posiadającym tylko percepcję materialną cały ten wywód może wydawać się nieco dyskusyjny, lecz warto podjąć drobny wysiłek, gdyż ryzyka żadnego nie ma, a możemy lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość.
Aby przybliżyć sobie ten temat, należy zagłębić się nieco w świat psychiki, w świat duchowy, a przewodnikiem po nim będzie nasza świadomość. Przypomnę w telegraficznym skrócie to, o czym pisałem już w kilku wcześniejszych artykułach: jako ludzie mamy odczucia i ciało, ale nim nie jesteśmy, mamy umysł, ale nim nie jesteśmy, mamy emocje, ale nimi nie jesteśmy. Jesteśmy wszystkim po trochu i kimś jeszcze, a mamy prawo tak twierdzić, gdyż wszystkie te elementy możemy obserwować. Pytanie: kto w nas je obserwuje? jest pytaniem kluczowym dla zrozumienia sensu naszego życia i nie będziemy w tej chwili pracować nad odpowiedzią na nie, lecz upraszczając ją możemy stwierdzimy, że to właśnie pewna forma naszej świadomości jest tym obserwatorem.
Gdzie znajduje się ta świadomość? Oto jest pytanie! Jest ono tym bardziej ekscytujące, że trudno jest odpowiedzieć na dużo prostsze pytanie: gdzie jest nasz umysł? Wiemy wiele o mózgu, wiemy że są tam ośrodki ruchu, mowy, ośrodki odpowiedzialne za działanie poszczególnych układów nerwowych, że jest lewa półkula odpowiedzialna za logiczne myślenie, liczenie, fragmentaryzację świata i półkula prawa, odpowiedzialna za intuicję, zdolności artystyczne, całościowe pojmowanie świata, ale gdzie jest nasz umysł, czyli gdzie jest esencja naszego JA, tego żaden neurolog nam nie powie i fizycznie nie pokaże. Tym bardziej nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie o świadomość?
Skądinąd wiemy, że nasz mózg jest niezwykle elastyczny, co od wieków pomagało i dalej pomaga nam przeżyć i zachować gatunek, bo zgodnie z teorią Darwina tylko jednostki przystosowujące się do zmieniających się warunków będą nadążać za zmieniającymi się warunkami egzystencji czyli kolokwialnie mówiąc, za biegiem czasu. To pozytyw, ale jest też druga strona, nasz elastyczny umysł jest stosunkowo łatwo oszukać- wystarczy zrobić kilka zadań na złudzenia optyczne, aby przekonać się, jaki jest on „łatwowierny”. Ta cecha powoduje też, że w pewnym sensie żyjemy w świecie iluzji, gdyż na przykład mimo, że czytasz teraz ten tekst i jak się rozejrzysz wokół widzisz obraz Twojego otoczenia, to nikt nigdy nie wskazał miejsca, gdzie w naszym mózgu znajduje się ten obraz. Nie ma czegoś takiego, jak baza czytanych/oglądanych obrazów; są ośrodki odpowiedzialne za odbiór sygnałów z nerwu wzrokowego, ale nie ma czegoś takiego, jak gotowe obrazy w mózgu. A nie ma dlatego, że to właśnie ten nasz elastyczny mózg na podstawie sygnałów z nerwu wzrokowego, tworzy obraz tego co widzisz, niejako „na bieżąco”, czyli nieustannie interpretuje dochodzące do niego sygnały. W taki sposób tworzymy naszą codzienną rzeczywistość, składając ją z różnych sygnałów i przetwarzając w mózgu niejako „on-line” co daje nam złudne w rezultacie wrażenie ciągłości tego świata.
Biorąc powyższe fakty pod uwagę, można zaryzykować twierdzenie, że nasza „osobowa” świadomość, nasza dusza mówiąc językiem religijnym, nasze „ja ”(mała jaźń) znajduje się nie tylko w naszej głowie, ale także gdzieś poza naszą głową i poza naszym ciałem, a w każdym razie poza naszą fizycznością i jak dalsze wywody pokażą, jest ona częścią większej całości (dużej Jaźni, boskiego JA). Iluzja naszego odseparowanego od całości ja powstała przede wszystkim na skutek naszego wychowania w domu, w szkole, w kościele oraz wskutek praktycznych aspektów takiego pojmowania naszej osobowości, pozwalających nam przeżyć i zachować gatunek. Dodatkowo w ostatnich stu kilkudziesięciu latach wzmocniła się ona na skutek zaniku pierwotnych mechanizmów wspólnotowych- zwłaszcza w wielkich miastach, oraz silnego oddziaływania środków masowego przekazu, poprzez które prowadzony jest silny marketing produktowy, którego istota polega na utożsamieniu nas z ciałem, z naszym ja i z naszymi słabościami. Taka iluzja indywidualnych ciał i ciągłe dostarczanie mózgowi informacji na ten temat, spowodowało zbiorową dezinformację w tym zakresie i tak powstał podstawowy koncept odseparowanych ja (ego), a więc niejako oddzielnych, zupełnie niezależnych istot ludzkich, żyjących obok siebie.
Gdyby jednak wbrew temu powyższemu zjawisku przyjąć, że wszystko we wszechświecie jest z sobą połączone na poziomie ponad-materialnym, zmienilibyśmy zdanie na wiele codziennych zjawisk, a wiele nie do końca obecnie jasnych moglibyśmy zrozumieć. Zauważmy bowiem, że przeżywamy całe nasze życie tylko w naszym umyśle (naszej głowie?), nigdzie indziej. Wszelkie doznania, doświadczenia, emocje i myśli występują tylko w naszym umyśle; my je interpretujemy i działamy zgodnie z podejmowanymi decyzjami, ale ich źródło jest właśnie tam. Można w uproszczeniu stwierdzić, że praktycznie nasze życie przeżywamy w naszym umyśle.
Świat wokół nas bywa zarówno emocjonalny jak i fizyczny, ale jak spojrzeć na niego z pewnego dystansu to i on może być iluzją; wszak wiemy, że atomy, z których się on składa to tylko pola energii, „puste w środku” z punktu widzenia twardej materii. Przy tak pozornie irracjonalnym, prowokacyjnym, a jednak kuszącym założeniu, istotne jest stwierdzenie, że otaczający nas świat jest budowany (wydarza się) w oparciu o wypadkową intencję wszystkich z nas. Oznacza to, że to nasza świadomość kształtuje naszą i w rezultacie nie tylko naszą, rzeczywistość.
Takie pojmowanie świata, który jest „intencjonalny” i który jest „wspólny”, bo łączący wszystkie jego istoty, pozwala wytłumaczyć wszelkie „zachowania instynktowne” zwierząt i ludzi, a także zrozumieć tzw. „efekt motyla”, czy „efekt setnej małpy”, a także samo zjawisko ewolucji, jako manifestacji świadomości. W tej koncepcji świat jawi się jako pewnego rodzaju hologram, gdzie jeśli jeden z elementów ulega nawet minimalnej zmianie, zmienia się też cała jego struktura (jak w niezwykle pouczającym matematycznym jego modelu- zbiorze Benoit’a Mandelbrota, tzw. żuku Mandelbrota). Również takie podejście uzasadnia istnienie pól atraktorowych jako elementu teorii chaosu.
Ponadto gdy pod pojęciem „Bóg” będziemy nie tylko rozumieli trudno definiowalną istotę nadprzyrodzoną, lecz także powyżej opisaną „dużą Jaźń”, to zrozumiały stanie się fakt, że jesteśmy cząstką Boga, że jesteśmy na Jego podobieństwo stworzeni i że wszyscy jesteśmy w naszej egzystencji „braćmi i siostrami”. Zrozumiemy wówczas w nowym świetle słowa Jezusa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali” (J 13,34). Zrozumiemy też, że nasze ciała, nasze ja, to także pewna iluzja służąca głównie przeniesieniu w wymiar materialny naszej części duchowej, naszej duszy, a nasza egzystencja jest nie tylko nasza, gdyż jej doświadczenia służą także owej boskiej Jaźni, czyli temu co w pewnym zakresie Carl Jung nazywał zbiorową nieświadomością.
Świat jest tak skonstruowany, że nieustannie rozprasza naszą uwagę i koncentrację. Utrudnia nam to bycie samym z sobą lecz przy odrobinie skupienia można zauważyć, że dwie podstawowe emocje, które w nas się pojawiają to lęk i miłość. Niejako z nich wywodzą się wszelkie inne emocje. Nasza świadomość, nasza dusza, nasze ja jest jak lustro, w którym odbijają się nasze emocje, myśli, uczucia, doznania zmysłowe. Formy. Nasz świat materialny jest manifestacją naszej świadomości, w uproszczeniu: manifestacją lęku i/lub miłości. U każdego z nas ten świat jest inny, gdyż światy są skrajnie subiektywne, dotyczą konkretnej osoby, mimo, że obejmują te same lub bardzo podobne kwestie. Są one w znacznym stopniu iluzją i może właśnie dlatego, są tak różne. Mają one raczej własność pola kwantowego, gdzie nie obowiązują zasady pola klasycznego z konwencjonalnym pojmowaniem struktur, funkcji i wielkości fizycznych i gdzie prawdopodobnie efekty działania równań Schroedingera obserwujemy każdego dnia.
Nie zdarzyło się w historii ludzkości, aby jedna osoba całkowicie zmieniła warunki życia wszystkich innych osób zastępując lęk miłością. Nigdy nie stało się to automatycznie za sprawą jednego tylko człowieka; takie zjawisko nie było światu „podane na tacy”. Taka zmiana jest procesem i wymaga zaangażowania wielu ludzi, czasami milionów, w takie postępowanie. Rzeczywistość każdego z nas jest tak naprawdę tylko naszą rzeczywistością i w swojej istocie tylko nas dotyczy. Świat, będąc swego rodzaju hologramem działa tak, że jeśli jeden jego element zmieni swój wzór, to cała struktura zmieni się razem z nim. Nawet, jeśli ta zmiana jest niewielka, pozornie nieistotna, to jednak zachodzi. Z tego też powodu ważne jest, aby będąc dziećmi Boga- jak opisałem to powyżej, zmieniać się jako jednostki. Aby zmieniał się każdy z nas, zastępując jak najwięcej swojego lęku miłością. Zawsze musimy zaczynać od siebie. Tylko takie podejście ma szansę zmienić pozytywnie świat i w jego wyniku możemy doświadczyć prawdziwej wolności i może nawet poznać …Boga, bo przecież „Bóg jest miłością” (1J,4,8).
Dariusz, MocSwiadomosci.pl
Fot. w nagłówku: Kraków, pomnik Jana Matejki.