„Chrześcijanin XXI wieku albo będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie ” Karl Rahner SJ
Czy umiemy się modlić? Jezus naucza nas: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać.”(Mt 6,5) Chrześcijanie jednak, raczej wbrew naukom Jezusa, przez ostatnie kilkaset lat właśnie w chrześcijańskich „synagogach” czyli w kościołach modlili się zawzięcie i uczynili z tego chrześcijański obowiązek.
Jezus nauczył nas jednej, niezwykle głębokiej modlitwy (Ojcze nasz), Kościół na przestrzeni wieków wielu innych, a praktycznie kilku, może kilkunastu, które stosujemy od czasu do czasu. Są to tzw. modlitwy słowne (ustne) wypowiadane wobec określonych sytuacji życiowych (śmierć, posiłek, urodziny, msza św. itp.) lub często tzw. modlitwy błagalne, które wypowiadamy w myślach z intencją aby przydały nam Bożej łaski- najczęściej różnych dóbr.
Jednak od wielu już lat zarówno w Kościołach chrześcijańskich, jak i w świątyniach innych wyznań istnieje nurt modlitwy medytacyjnej, a w jej konsekwencji- kontemplacyjnej. Ludzie bowiem od zawsze chcieli modlić się w taki sposób, jak nauczał Jezus: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie”(Mt 6,7), „gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego”(Mt 6,6) .
Mimo, że wykonywana medytacja nie zawsze była modlitwą w znaczeniu chrześcijańskim, to podejmowało ją wielu ludzi na przestrzeni ostatnich lat: adepci jogi, buddyści, wyznawcy zen, zwolennicy vipassany, hinduiści, wyznawcy Osho, zwolennicy Castanedy i wielu innych. Nie brakowało wśród nich także chrześcijan. Wyznawcy „prawego płuca” kościoła chrześcijańskiego, czyli głównie wyznawcy prawosławia i grekokatolicy praktykowali od prawie 2000 lat medytacyjną Modlitwę Jezusową. Katolicy (a także protestanci) praktykowali głównie modlitwę ustną, myślną oraz lectio divina- z czasem opartą o Ćwiczenia Ignacjańskie (św. Ignacego z Loyoli), ale ponadto praktykowali również- głównie w zakonach, modlitwę kontemplacyjną. Ogromne doświadczenie w tej dziedzinie mieli katoliccy mnisi z zakonu Karmelitów Bosych, św. Jan od Krzyża i św. Teresa z Avili. Nurt medytacyjny/kontemplacyjny w Kościołach chrześcijańskich istniał „od zawsze” i opiera się on na doświadczeniu Ojców Pustyni, czyli zakonników, którzy uprawiali ten typ modlitwy w III-IV w n.e. na Pustyni Egipskiej (później w Syrii i Palestynie) i którzy byli nauczycielami dla św. Benedykta, który to przeniósł na zachód (do Europy) tradycję nonastycyzmu i zdefiniował reguły zakładania i działalności zakonów chrześcijańskich. Mimo, że przez stulecia Kościół Katolicki i jego wierni byli dominowani przez modlitwę słowną, myślną i zbiorową liturgię, to nurt modlitwy medytacyjnej istniał jako wyraźny i silny w zakonach- zwłaszcza kontemplacyjnych, takich jak Karmelici, Benedyktyni, Kartuzowie, Cystersi, Kameduli i in.
W Polsce, w latach dziewięćdziesiątych (w USA i Europie Zachodniej nieco wcześniej) do powszechnego życia wiernych zaczęła przenikać coraz silniej modlitwa medytacyjna. Proces ten w sposób powszechnie widoczny rozpoczął benedyktyn z Lubinia (wielkopolskie) o. Jan Bereza OSB, zakładając w końcu lat osiemdziesiątych Ośrodek Medytacji Chrześcijańskiej, a później nagrywając programy telewizyjne na temat medytacji i duchowości (pt. „Sztuka codziennego życia”) dla Poznańskiego Ośrodka TVP (można je zobaczyć tutaj). Z czasem znalazł wielu naśladowców, a wierni, zwłaszcza młodzież odpowiedzieli na to wyzwanie ochotnie. Chętnych do nauki modlitwy medytacyjnej na bazie modlitwy Ojców Pustyni było wielu i dlatego nurt ten zaczął się rozwijać dynamicznie i tendencja ta trwa do dzisiaj.
Obecnie rekolekcje- warsztaty nauki modlitwy kontemplacyjnej prowadzą OO. Jezuici w Warszawie, Kaliszu, Częstochowie czy Tychach, OO. Benedyktyni w Tyńcu i w Lubiniu, OO. Franciszkanie w Kielcach, XX. Pallotyni i OO. Wspólnoty Jerozolimskiej w Warszawie i zapewne jeszcze wielu innych. Uczą oni tzw. modlitwy serca, modlitwy głębi czy Modlitwy Jezusowej, ale w istocie chodzi o proces medytacji chrześcijańskiej zakończony kontemplacją i istotnym zbliżeniem do Boga. Chętnych wciąż przybywa i na tydzień przed datą takich warsztatów najczęściej można zapisać się już tylko na listę rezerwową.
Godny uwagi jest fakt, że po pięciodniowych warsztatach odbywających się w całkowitym milczeniu, z sześciogodzinną (sumarycznie) medytacją-modlitwą dziennie, ich uczestnicy czują się wspaniale: są spokojni, zdystansowani do świata, szczęśliwsi, a co najważniejsze czują się zdecydowanie bliżej Boga. Poświęcając czas Bogu nierzadko otrzymują łaskę przebłysku wyższej świadomości, rozwiązania swoich problemów, możliwość podjęcia właściwej decyzji, a co najważniejsze wglądu w samego siebie; długi proces dojrzewania wewnętrznego zostaje rozpoczęty bądź kontynuowany. Wszak jak mawiał Jezus: „Królestwo Boże jest bowiem w was”. Uczestnicy tych spotkań to ludzie w wieku od dwudziestu kilku do sześćdziesięciu kilku lat, kobiety jak i mężczyźni o różnym poziomie wykształcenia, mniej lub bardziej religijni w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, którzy chcą zakosztować kontemplacji.
Można stwierdzić, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat rozwoju medytacji i modlitwy kontemplacyjnej wytworzyła się w cywilizcji zachodniej pewnego rodzaju kultura medytacyjna, która wyrosła z uniwersalnych nurtów monastycznych różnych wyznań i która ma podobne zachowania w obrębie praktyki medytacyjnej bez względu na to, czy dotyczy filozofii zen, buddyzmu, hinduizmu, sufizmu czy chrześcijaństwa. Różnice polegają na samej istocie medytacji, czyli mentalnym wykonywaniu samej modlitwy (bądź używaniu w inny sposób umysłu).
Mimo odejścia wielu chrześcijan od Kościoła reprezentującego religijność diecezjalną, następuje wzrost zainteresowania medytacją chrześcijańską. Kontemplatywne podejście wydaje się być konieczne po to, aby przetrwała prawdziwa wiara i głęboka, nieinstytucjonalna religia. Bowiem jak mawiał mistrz modlitwy kontemplacyjnej, amerykański trapista Thomas Merton OCSO:
„Bez kontemplacyjnego ukierunkowania życia budujemy kościoły nie dla chwały Bożej, ale aby umacniać struktury społeczne, wartości i dobra, w których dziś znajdujemy upodobanie. (…) Bez kontemplacji i wewnętrznej modlitwy Kościół nie może wypełnić swojej misji przemiany i zbawienia ludzkości”. (T. Merton „Modlitwa kontemplacyjna”)
Zatem myślmy, kochajmy, módlmy się i oczywiście- medytujmy!
Darek, MocSwiadomosci.pl
Fot. w nagłówku: Fragment drzwi bazyliki Santa Maria degli Angeli e dei Martiri w Rzymie (Piazza della Repubblica), autor: Igor Mitoraj, 2006.